Łączyć pasje

Strona główna » Łączyć pasje < Wróć
10 01.2021

Łączyć pasje

 

Pewnie wiele osób myśli, że bycie księdzem sprowadza się do odprawiania Mszy św., spowiadania, wydawania dokumentów w kancelarii i lekcji katechezy. Po jakimś czasie taki stały tryb życia może przerodzić się w monotonię. Czasami jednak zdarzają się nietypowe zadania, które stają na drodze kapłanów. Miałem to szczęście, a mówiąc dokładniej: łaskę od Boga, że Kościół powierzył mi dużo różnych obowiązków. Wiele osób pyta jak można pogodzić te wszystkie sprawy, a w dodatku mieć jeszcze czas na modlitwę? Moja recepta dla tych, którym wydaje się, że nie jest możliwe łączenie wiele zajęć to zmysł jakim kierowała się św. Matka Teresa z Kalkuty – jeśli nie masz czasu to dodaj kolejne zajęcia i nie zapomnij o codziennej adoracji Najświętszego Sakramentu. Wówczas wszystkie obowiązki ułożą się dosłownie same w jeden klarowny ciąg, z miejscem na odpoczynek, kontakt z  ludźmi i swoje pasje.

Na co dzień moimi dwoma głównymi zajęciami jest praca naukowa na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II oraz posługa w charakterze kapelana szpitalnego w szpitalu psychiatrycznym w Krakowie. Dla wielu osób to ostatnie jawi się jak miejsce zesłania za karę, przyprawia o grozę i wprawia w lęk. Przecież z chorymi psychicznie nie można porozumieć się w normalny sposób, czasami bywają nieznośni, a nawet agresywni i w ogóle to można samemu oszaleć… Tak myślą tylko ci, którzy szpital psychiatryczny znają jedynie z filmów. W rzeczywistości jest to miejsce cierpienia, ale też spotkanie z ogromną miłością wyrażaną w bardzo prosty sposób. Szczególnie czuje się to w czasie epidemii, kiedy na wezwanie pacjenta trzeba ubrać się w specjalny skafander i przejść cały rytuał dezynfekcyjny. Może brzmi to groźnie, ale nie ma nic piękniejszego niż zanoszenie Komunii tym, którzy bardzo jej pragną i czekają niekiedy ze łzami w oczach. Jeszcze piękniejszym doświadczeniem jest umożliwienie komuś umierającemu spotkania z Chrystusem przychodzącym w sakramencie spowiedzi, Eucharystii i namaszczenia chorych. Choć śmierć jest zawsze przykrym doświadczeniem, to widząc wielkie pragnienie zjednoczenia się z Bogiem u pacjentów, nie sposób nie czuć radości i spełnienia, wtedy nawet wszystkie wirusy świata nie wydają się takie groźne.

Drugie zdanie – bycie wykładowcą wyższej uczelni – wydaje się dość prestiżowe. Jednak wiąże się z dużą ilością wyzwań intelektualnych i osobowych – trzeba znaleźć sposób docierania do młodych ludzi. Niekiedy są to przyszli księża, innym razem pedagodzy (właściwie „pedagożki”…). Te wyzwania sprawiają, że człowiek ma poczucie z jednej strony wysiłku, ale też ogromnej satysfakcji i możliwości własnego rozwoju.

Oprócz tych dwóch podstawowych zadań zajmuję się też duszpasterstwem osób niepełnosprawnych, rodzin, spowiednictwem chorych psychicznie i pomocą w parafii przy, której mieszkam. I w każdym z tych zajęć można odnaleźć ogromną satysfakcję wynikającą ze spotkań z kolejnymi ludźmi, a każdy z nich ma w sobie ogromną głębię. Czy w dobie pandemii te spotkania są rzadsze lub gorsze? Nie! Są inne, ale tym bardziej potrzebne, bo wielu z nas przesiadło się przed komputery i odkrywa coraz częściej potrzebę bliskości z innymi Niech ten szczególny czas będzie dla nas motywacją do bycia z innymi jakkolwiek to możliwe!

Ks. Grzegorz Wąchol