Małżeństwo. Odnowienie przysięgi.

Strona główna » Małżeństwo. Odnowienie przysięgi. < Wróć
31 03.2020

Małżeństwo. Odnowienie przysięgi.

 

1 kwietnia – 3 rozważanie misyjne

Babilończycy wymyślili straszną karę za niezłożenie pokłonu złotemu posągowi, ulanemu na cześć władcy. Wrzucenie do rozpalonego pieca. Spalenie żywcem. Zachwyca nas ogromna ufność trzech młodzieńców Szadraka, Meszaka i Abed-Nega, którzy się nie przestraszyli, ale wyraźnie powiedzieli: „Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, zechce nas wyzwolić z rozpalonego pieca, może nas wyratować z twej ręki, królu!” (Dn 3,17) I stało się według tych słów: zostali oni przeprowadzeni przez płomienie. Żaden z nich nie ucierpiał.

Małżeńska droga wiedzie czasem przez taki piec, z którego bucha żar. Rozpętują się burze z pozornie małych spraw, które nagle stają się wielkimi problemami. Mąż ma swoją rację, żona swoją. Żadne nie chce ustąpić. Tarcie. Najpierw iskrzy, potem rozpala się gniew, on z kolei rodzi frustrację, ta objawia się wulgaryzmami, nieopanowanymi nerwami. A dalej, gdy się tego nie zatrzyma – to zaczyna się nieodpowiedzialne dolewanie „oliwy” i „benzyny” nienawistnych, nieprzemyślanych słów, tak że „piec” zostaje rozpalony „siedem razy bardziej, niż było trzeba” (Dn 3,19b).

Taka sytuacja w domu częstokroć jest konsekwencją nieumiejętności rozmawiania ze sobą. Powoduje ją stres, zabieganie, przenoszenie spraw z pracy na grunt domowy. Krótko mówiąc: kłaniasz się sprawom światowym i swojemu zdaniu. Zamiast zachwycić się żoną/mężem i uwielbić Boga, przed którego ołtarzem składałeś przysięgę, postanawiasz oddać chwałę temu, co przyziemne. Padasz na twarz przed pieniądzem, nowymi meblami, kuchenką, samochodem… Masz pretensje, widzisz czubek własnego nosa i jedynie własne zaangażowanie. Druga osoba schodzi na dalszy plan, mimo że macie się wzajemnie wspierać, podnosić na duchu, motywować, dbać o siebie, razem dźwigać ciężary.

No dobrze, ale czy da się w tym „piecu” jakoś poradzić, gdy jego czas nadejdzie? Czytanie z Księgi Daniela podpowiada, że można się uratować, wyjść z niego bez szwanku.

Po pierwsze – ważne jest wołanie o pomoc do Boga RAZEM, JEDNOMYŚLNIE. Zauważcie, to nie jest tak, że każdy z młodzieńców bronił się wobec króla inaczej. Mieli oni jedną odpowiedź, którą wypowiadał przedstawiciel. Tak samo w środku pieca: modlili się jednym głosem, uwielbiając Boga. Nie prosili o ratunek, wyzwolenie, Wychwalali Pana i Jego wielkość w takim dramatycznym położeniu! „Błogosławiony jesteś Panie, Boże naszych ojców, pełen chwały i wywyższony na wieki. Błogosławione jest imię Twoje, pełne chwały i świętości, uwielbione i wywyższone na wieki” (Dn 3,52).

Jezus naucza w Ewangelii: „Opuści człowiek ojca i matkę, i staną się dwoje jednym ciałem” (Mt 19,5). Skoro tak, to małżonkowie wspólnie mają iść do zbawienia, wspólnie przechodzić przez kryzysy, wspólnie uwielbiać Boga. A nie „każdy sobie rzepkę skrobie”! W tym miejscu chciałbym podkreślić wielką rolę modlitwy małżeńskiej. Jeśli potraficie się razem kłócić, to spróbujcie się razem pomodlić. To będzie woda gasząca ogień. Ożywczy deszcz, przynoszący wam ulgę. To trochę, jak z człowiekiem, który się poparzył. Od razu biegnie on do łazienki, odkręca kran z zimną wodą i polewa nią bolące, piekące miejsce. Nie bójcie się uwierzyć w kojącą moc modlitwy!

W czasie, gdy klękacie razem przed Bogiem, możecie wypowiedzieć na głos intencję np. „Dziękuję za nasze dzieci, które są zdrowe”, „Uwielbiam Cię za mojego męża i proszę o powodzenie dla niego w pracy”, „Uwielbiam Cię za moją żonę, która gotuje najlepsze obiady na świecie”. Czego tu się wstydzić? Czego bać? To może być dla was wielka pomoc. Teraz jest czas, żeby się tego nauczyć, a później konsekwentnie praktykować. Do końca życia! Codziennie!

Po drugie – potrzebna jest mocna wiara, że Pan może was oczyścić przez „ogień” sprzeczki, kłótni. On z tego, co złe i grzeszne, jest w stanie wyprowadzić dobro dla waszego związku. W ogniu wypala się, hartuje żelazo. Dzięki temu procesowi powstają najlepsze miecze i inne elementy uzbrojenia. Wy też, jeśli Mu zaufacie, w podobny sposób zostaniecie zahartowani. Bo niestety, jak człowiek zabierze się za przechodzenie przez „piec” samodzielnie, to zostanie doszczętnie spalony, zwęglony. A jak pójdzie z Panem, będzie się przechadzał pośród ognia i nic złego się mu nie stanie.

 

Św. Roch na pewno był świadkiem kwitnącej, ciągle wzrastającej miłości swoich rodziców Jana i Liberii. Mocno wierzyli oni w Boże wsparcie. Nie było dnia, w którym opuściliby modlitwę. To była dla nich świętość, obowiązkowy punkt, bez którego nie wyobrażali sobie życia.

Nasz patronie, wypraszaj małżonkom cierpliwość. Spraw, by umieli słuchać siebie nawzajem, a najbardziej Boga, który pobłogosławił ich związkowi.

 

PROPOZYCJA! W czasie misji miało być odnowienie przyrzeczeń małżeńskich. Zróbcie to w domu, w czasie wspólnej modlitwy wieczornej. Nie zapomnijcie podziękować sobie za dotychczasowe lata i przeprosić za wszystkie wyrządzone krzywdy!

Najpierw mówi mąż:

Żono – mając Boga w sercu / ponawiam wobec Ciebie swoje śluby małżeńskie / i obiecuję dołożyć starań /, aby w naszym życiu rodzinnym przebywał Chrystus: / ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską / oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci, / tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący, / w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.

Następnie żona:

Mężu – mając Boga w sercu / ponawiam wobec Ciebie swoje śluby małżeńskie / i obiecuję dołożyć starań /, aby w naszym życiu rodzinnym przebywał Chrystus: / ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską / oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci, / tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący, / w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.

 

Zdjęcie – deon.pl