Obraz Jezusa Miłosiernego

Strona główna » Obraz Jezusa Miłosiernego < Wróć
20 04.2020

Obraz Jezusa Miłosiernego

Teksty zaczerpnięte z „Dzienniczka” św. Siostry Faustyny dotyczące obrazu:

1931 rok, 22 lutego. Wieczorem, kiedy byłam w celi ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. W milczeniu wpatrywałam się w Pana. Dusza moja była przejęta bojaźnią, ale i radością wielką. Po chwili powiedział mi Jezus: Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz z podpisem: „Jezu, ufam Tobie”. Pragnę, aby ten Obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie. (Dz. 47)

Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten Obraz nie zginie. Obiecuję także już tu na ziemi zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinie śmierci. Ja sam bronić będę ją jako Swej chwały (Dz. 48).

 

Wilno 1934. Kiedy raz spowiednik kazał mi się zapytać Pana Jezusa, co oznaczają te dwa promienie, które są w tym obrazie – odpowiedziałam, że dobrze, zapytam się Pana. W czasie modlitwy usłyszałam te słowa wewnętrznie: Te dwa promienie oznaczają Krew i Wodę. Blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia duszę, czerwony promień oznacza Krew, która jest życiem dusz… Te dwa promienie wyszły z wnętrzności miłosierdzia mojego wówczas, kiedy konające serce moje zostało włócznią otwarte na krzyżu. Te promienie osłaniają dusze przed zagniewaniem Ojca mojego. Szczęśliwy, kto w ich cieniu żyć będzie, bo nie dosięgnie go sprawiedliwa ręka Boga (Dz. 299).

 

W pewnej chwili powiedział mi Jezus: Spojrzenie moje z tego obrazu jest takie jako spojrzenie z krzyża (Dz. 326).

 

W pewnej chwili zapytał mnie spowiednik, jak ma być umieszczony ten napis, ponieważ to wszystko się nie mieści na tym obrazie. Odpowiedziałam, że się pomodlę i odpowiem na  przyszły tydzień. Kiedy odeszłam od konfesjonału – i przechodząc koło Najświętszego Sakramentu – otrzymałam wewnętrzne zrozumienie, jak ma być ten napis. Jezus przypomniał, jako mi mówił pierwszy raz, to jest, że te trzy słowa muszą być uwidocznione. Słowa te są takie: Jezu, ufam Tobie. – Zrozumiałam, że Jezus pragnie, ażeby była umieszczona cała formułka, ale nie kładzie wyraźnego nakazu, jako na te trzy słowa. Podaję ludziom naczynie, z którym mają przychodzić po łaski do źródła miłosierdzia. Tym naczyniem jest ten obraz z podpisem: Jezu, ufam Tobie (Dz. 327).

 

Wielki Piątek. O godzinie trzeciej po południu, kiedy weszłam do kaplicy, usłyszałam te słowa: Pragnę, żeby ten obraz był publicznie uczczony. – Wtem ujrzałam Pana Jezusa na krzyżu konającego i w ciężkich boleściach, i wyszły z Serca Jezusa te same dwa promienie, jakie są na tym obrazie. (Dz. 414)

 

Krótka historia:

– Pierwszy obraz: 1934 rok, namalował go Eugeniusz Kazimirowski w Wilnie

– Kolejne wizerunki powstawały w czasie II wojny światowej, wśród nich wizerunek pędzla Adolfa Hyły, przy udziale krakowskiego spowiednika siostry Faustyny o. Józefa Andrasza SJ. Obecnie znajduje się on w klasztornej kaplicy Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach, a jego kopie szybko rozeszły się po całym świecie.

– 1959 rok – Notyfikacja zakazująca szerzenie kultu Miłosierdzia Bożego: dokument pozostawiał rozeznaniu duszpasterz kwestię usuwania wizerunków Jezusa Miłosiernego z kościołów; wiele obrazów zostaje wtedy zdjętych, niektóre zaś pozostają – modlą się przed nimi rzesze wiernych.

– 1978 rok – odwołanie Notyfikacji: obrazy wracają do kościołów; kult Miłosierdzia Bożego zaczyna rozprzestrzeniać się na wszystkie kraje.

 

Refleksja:

Wpatrując się w Obraz Miłosiernego Jezusa zanurzmy się cali w Tym, który nam błogosławi, który pozwolił, by Jego bok został przebity.

Wołajmy: „Jezu, ufam Tobie”, gdy jest ciężko, gdy nie radzimy sobie z problemami, gdy siedzimy zanurzeni po pas w grzechach, gdy atakuje nas szatan rozproszeniami i złymi myślami.

Wołajmy: „Jezu, ufam Tobie”, gdy nikt nie chce nas słuchać, gdy zostajemy osamotnieni, gdy nasi przyjaciele i bliscy nie chcą na nas patrzeć. Wtedy niech ogarnie nas miłosierne, pełne akceptacji i czułości spojrzenie Zmartwychwstałego Pana.

Wołajmy: „Jezu, ufam Tobie”, gdy wszystko pięknie się układa, gdy mamy to, co potrzebne do życia, gdy jesteśmy w pełni szczęśliwi, bo otaczają nas ludzie, którzy rozumieją nasze zmartwienia i są gotowi pomóc.

Ta modlitwa nigdy nie zajmie nam zbyt wiele czasu, nigdy nie jest na nią za późno, zawsze możemy się nią posłużyć. Każda sytuacja jest dobra, by powiedzieć: „Jezu ufam Tobie” i usłyszeć w duszy: „Człowieku, ja też ci ufam!”