Czasem myślimy: „Czemu Bóg mi nie pomógł, chociaż usilnie Go prosiłem?”
A próbowałeś kiedykolwiek popatrzyć na przychodzące problemy jako na… szansę dla siebie?
„Szansę? Ciekawe na co?” Na rozwój swojej odwagi. Na uświadomienie sobie, jak wiele potrafisz, kiedy zaufasz Opatrzności Bożej.
„Jeśli czasami Bóg zdaje się nam nie pomagać, nie oznacza to, że nas opuścił, ale że pokłada w nas ufność i w tym, co możemy zaplanować, wymyślić, znaleźć” (Patris corde).
Jaka zmiana perspektywy! Bóg, patrząc na mnie, ufa mi, wierzy we mnie, że sobie poradzę!
Św. Józef, gdy ze swoją rodziną trafił do Egiptu, musiał wszystko zorganizować. Ewangelia o tym nie wspomina, ale przecież trzeba było coś jeść, znaleźć dom, pracę. A byli tam obcy! To trochę tak, jakbyśmy musieli nagle poradzić sobie w Gruzji, nie mając tam ani jednego znajomego i kontaktu, nie potrafiąc wypowiedzieć nawet paru słów w ich języku. Dzisiaj jeszcze są ambasady. Wtedy nie było.
Józefowi się udało. Co mu pomogło osiągnąć taki sukces?
– Uczynił to, czego chciał Bóg
– Zabrał Dziecię i Jego Matkę – Maryję
Józef uczy nas dzisiaj, by kochać Boga (pełnić Jego wolę) i Kościół (Jezus i Maryja to Jego największe skarby). Na tych dwóch elementach opiera się chrześcijańska odwaga.
Nie da się wierzyć i rozwijać poza Kościołem, poza sakramentami, bez wstawiennictwa Maryi. Wcześniej, czy później w takim przypadku stracimy siły i będziemy zmuszeni się poddać. A chyba tego byśmy nie chcieli…