Słowo Boże
„Wtem jacyś mężczyźni, niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim” (Łk 5,18).
Rozważanie
Znamy wielu chorych, którzy są unieruchomieni, przykuci do łóżka. Znamy też chorych na duchu: skamieniałych wewnętrznie grzeszników, z uporem trwających po stronie złego ducha. Jak wobec nich postąpić?
Podprowadzać ich do Chrystusa. Rozmawiać z nimi. „Nie będą chcieli. Odrzucą naszą propozycję”. Nawet jeśli nie zgodzą się iść z tobą ramię w ramię do kościoła – weź ich na skrzydła modlitwy. Niech wzbiją się ku Bogu. Tego nikt ci nie zabroni. Udziel im błogosławieństwa, bo znak krzyża usuwa najcięższe głazy, nawet zatoczone przed sercem przypominającym już grobowiec.
Czy jest w nas taka determinacja w pomaganiu, jak w owych mężczyznach, którzy przynieśli paralityka do Jezusa? Najgorsze to nie robić nic. Zatrzasnąć się w swojej obojętności. Spisać na straty. Przypiąć łatkę: „grzesznik” i zostawić. Może to z twoją pomocą Bóg uratuje komuś życie?
Postanowienie
Na modlitwie wieczornej wymień w swoich myślach (z imienia i nazwiska) zbuntowanych grzeszników, których znasz. Poleć ich miłosiernemu Panu odmawiając Koronkę do Miłosierdzia Bożego.