Pielgrzymka do Lwowa

Strona główna » Pielgrzymka do Lwowa < Wróć
06 11.2019

Pielgrzymka do Lwowa

W dniach 11-14 października 2019 miała miejsce pielgrzymka z Zatora do Lwowa.

Spotkaliśmy się 11 października 2019 przed godziną 06:00 rano pod kościołem w Zatorze. Dzień zapowiadał się pięknie. Rano uczestniczyliśmy we Mszy świętej, którą odprawili wspólnie ksiądz proboszcz Jacek i ksiądz Darek. W międzyczasie podjechał pod kościół autokar. Po włożeniu bagażów i  zajęciu miejsc wyruszyliśmy w drogę. Za Rzeszowem zatrzymaliśmy się w Markowej w muzeum rodziny Ulmów. Za ratowanie Żydów zostali oni rozstrzelani przez Niemców w trakcie II Wojny Światowej. W miejscu tym są informacje nie tylko o rodzine Ulmów, ale także o Żydach z Markowej i okolic. Jest to muzeum nowoczesne, multimedialne, otwarte uroczyście kilka lat temu przez Prezydenta Andrzeja Dudę. Granicę przekraczaliśmy w Medyce opuszczając Unią Europejską, co zajęło nam 2 godziny. Ciężarówki w tym samym czasie musiały czekać do 18 godzin.

Do Lwowa, a właściwie Brzuchowic koło Lwowa dojechaliśmy po południu. Jest to miejscowość bardzo malowniczo położona na wzgórzach. Tam zakwaterowaliśmy się w Domu Polskim. Jest to nowy, nowoczesny budynek otoczony pięknymi lasami. Przed  II wojną światową, lwowiacy przyjeżdżali tam na odpoczynek i na spacery.  Można porównać to miejsce do krakowskiej Woli Justowskiej z bardzo bogatymi willami. Jest tu o wiele mniej budynków, a dużo więcej lasów i zieleni. Pogoda nam dopisywała cały czas, więc przyroda wyglądała jak najpiękniejsza polska złota jesień. Po dotarciu i rozlokowaniu się w pokojach zjedliśmy kolację. W sali widowiskowo-konferencyjnej wystąpił dla nas zespól lwowski, składający się z kontrabasisty, skrzypka, akordeonisty oraz piosenkarza i piosenkarki. Zagrano dla nasi przedwojenne szlagiery muzyki w stylu lwowskiej fali. Był to bardzo profesjonalny występ. Wszystkim bardzo się ta muzyka podobała, a niektorzy ruszyli wręcz do tańca.

Właściwe zwiedzanie Lwowa rozpoczęliśmy w sobotę 12 października 2019 wcześnie rano od Katedry Łacińskiej pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. To tutaj  król Jan Kazimierz ofiarował Rzeczpospolitą Matce Bożej 1 kwietnia 1656r. w trakcie potopu szwedzkiego. Stało się to przed obrazem Matki Bożej Łaskawej, który do dziś znajduje się w tym dobrze zachowanym i odrestaurowanym kościele. Tutaj też w nawie bocznej przechowywane są relikwie św. Jana z Dukli , który jest patronem miasta Lwowa. W katedrze uczestniczyliśmy w polskiej Mszy świętej. Następnie przeszliśmy na plac  Mickiewicza, gdzie stoi  pomnik Adam Mickiewicza, którego nie usunęli nawet Sowieci po II wojnie. W pobliżu można podziwiać hotel George, gdzie zatrzymywało się wiele znanych osób , między innymi Honore Balzac, kiedy podróżował z Paryża do swojej ukochanej Eweliny Hańskiej. Na każdym rogu fasady umieszczono rzeźbę symbolizującą jeden z kontynentów – Europę, Amerykę, Azję i Afrykę. Na frontonie znajduje się  płaskorzeźba św. Jerzego, który zwycięża smoka. Prospektem Swobody dotarliśmy do Opery lwowskiej mijając wiele zabytkowych obiektów, a wśród nich kościół i  kolegium Jezuitów. To dziś najpopularniejsze miejsce spacerów lwowian, tu także odbywają się demonstracje i meetingi polityczne. Mieliśmy możliwość wysłuchania opowieści o powstaniu budynku opery. Powstał on na przełomie XIX i XX wieku i stanowi jeden z najpiękniejszych symboli tego miasta. Rozmaitość, liczba form i zdobień może przyprawić o zawrót głowy. Następnym punktem była pobliska cerkiew Przemienienia Pańskiego. W 1729 r. na terenie zajmowanym obecnie przez cerkiew wzniesiono  klasztor Trynitarzy i piękny barokowy kościół pod wezwaniem Przenajświętszej Trójcy, który w znacznym stopniu został zniszczony w 1848 w trakcie bombardowania Lwowa. Został on później przekazany Ukraińcom przez władze austriackie. Od roku 1990 należy on do kościoła bizantyńsko-ukraińskiego. Zielone dachy świątyni i jej jasnokremowe elewacje są łatwo rozpoznawalnym, kolejnym symbolem miasta. Plac bezpośrednio za cerkwią , to najpopularniejszy targ z pamiątkami (tzw. pchli targ). Na ulicy Ormiańskiej zwiedziliśmy katedrę ormiańską pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny. Nazwa ulicy pochodzi od Ormian, którzy zamieszkiwali tutaj od połowy XIV wieku, aż do końca II wojny światowej. Jest to jedna z najstarszych i najwspanialszych świątyń lwowskich. Lwów był przez wieki jedynym miastem na świecie, gdzie działały obok siebie trzy arcybiskupstwa: łacińskie, greckokatolickie i ormiańskie.

Następnym zwiedzanym przez nas obiektem sakralnym był dawny  kościół i klasztor Dominikanów pod wezwaniem Bożego Ciała. Tradycja głosi , ze dominikanie przybyli do Lwowa w czasie ruskiej lokacji miasta w połowie XIII wieku, sprowadzeni przez żonę księcia Lwa – Konstancję. Kościół był wielokrotnie uszkadzany w wyniku pożarów i znów odbudowywany. Msze odprawiano w nim do końca 1945 roku. Później usunięto z niego część wyposażenia i sprzętów liturgicznych. Świątynię i klasztor zamieniono na Muzeum Historii Religii i Ateizmu. Obecnie jest to kościół greckokatolicki pod wezwaniem Najświętszej Eucharystii. W budynku nadal funkcjonuje Muzeum Religii.  Następnym punktem na trasie naszego zwiedzania był Rynek Główny, który w formie zbliżonej do obecnej został zaprojektowany w czasach Kazimierza Wielkiego w II połowie XIV wieku. Usytuowanie rynku zostało nieznacznie zmienione po wielkim pożarze Lwowa w 1527. Dzisiaj to plac o wymiarach 142 na 129 m. Stoją przy nim kamienice pochodzące z różnych epok. Najwięcej domów wzniesiono pod koniec XVI w. Na środku rynku stoi ratusz, który był miejscem wielu wydarzeń historycznych.  Tu właśnie składano hołdy lenne królom polskim, a po wyprawie na Moskwę w 1610 r. rozdzielano wśród żołnierzy zdobyte kosztowności carskie. Marszałek Józef Piłsudski jako naczelnik państwa przyjmował defiladę z okazji odznaczenia miasta orderem Virtuti Militari. Po południu zrobiliśmy sobie przerwę na posiłek. We Lwowie jest bardzo dużo różnych restauracji i kawiarni, więc udaliśmy się więc do jednej z nich, a następnie do najsłynniejszej chyba kawiarni na rynku o nazwie Kopalnia Kawy. Jest to bardzo duża kawiarnia na parterze starej kamienicy z dziedzińcem pośrodku. Można się tam napić naprawdę dobrej kawy i zjeść coś słodkiego. W sklepie można zakupić na wagę ziarna kawy z całego świata. Niektórzy z nas poczynili stosowne zakupy. Następnie skierowaliśmy nasze kroki w stronę kościoła i klasztoru bernardynów. Ten renesansowy zabytek jest powszechnie uważany za jedną z najpiękniejszych budowli sakralnych we Lwowie, przede wszystkim ze względu na doskonałe proporcje, bogato zdobioną fasadę i dobrze zachowany wystrój wnętrza. Zespół budowli bernardyńskich wznosił się poza średniowiecznymi murami Lwowa, dlatego też od początku był silnie ufortyfikowany stanowiąc osobną fortecę. Dotarliśmy do  bramy, którą nazywano Glińską, stąd bowiem zaczynał się trakt do Glinian (dziś ulica Łyczakowska), prowadzący następnie do Kijowa. Wejście do bramy jest poniżej powierzchni ulicy, ponieważ bernardyńskie obwarowania były otoczone fosą. Zachowała się tam nawierzchnia wyłożona drewnianą kostką tłumiącą niegdyś odgłos kopyt.

 

13 września rano mieliśmy msze świętą w kaplicy Domu Polskiego, gdzie mieszkaliśmy, by później pojechać prosto naszym autokarem na cmentarz Łyczkowski. Został on założony w 1783 roku na dalekim wówczas Przedmieściu Lwowa – Łyczakowie. Dzięki doskonałemu wykorzystaniu pagórkowatego ukształtowania terenu nekropolia ma charakter parku. Od 1975 roku na Cmentarzu Łyczakowskim są chowane tylko wybitne osobistości oraz członkowie rodzin, które mają tam grobowce. W okresie ponad dwóch stuleci pochowano na cmentarzu ponad pół miliona osób, w większości Polaków, a oprócz nich także przedstawicieli wszystkich narodów zamieszkujących Lwów. Obecnie nekropolia ma ponad 42 ha. Bogaci mieszczanie z centrum Lwowa, dla których przede wszystkim założono Cmentarz Łyczkowsk,i wynajmowali znakomitych artystów jako projektantów nagrobków i kaplic. Do dziś zachowała się tam ogromna liczba niezwykle wartościowych dzieł sztuki. Cmentarz Łyczakowski stał się miejscem spoczynku około 20 tys. wybitnych Polaków, co czyni z tej nekropolii prawdziwy panteon narodowy. Podczas spaceru zacisznymi ścieżkami można zobaczyć groby m. in. Stefana Banacha, Władysława Bełzy, Benedykta Dybowskiego, Mieczysława Gębarowicza, Artura Grottgera, Marii Konopnickiej, Juliana Ordona, Franciszka Smolki, Karola Szajnochy, Kazimierza Twardowskiego i Gabrieli Zapolskiej. Pogrzeby znanych osobistości, czy uczestników powstań narodowych były zawsze wielkimi manifestacjami patriotycznymi. W pogrzebie Marii Konopnickiej 11 listopada 1910 r. wzięło udział ponad 50 tys. Ludzi. Z Cmentarza Łyczakowskiego przechodzi się na Cmentarz Orląt Lwowskich. Jest on bowiem wydzielony i traktowany jako osobny cmentarz.  Po zakończeniu walk polsko-ukraińskich o Lwów w 1918 r. mogiły poległych były rozsiane w wielu miejscach. Zdecydowano, aby na cmentarzu Łyczkowskim stworzyć osobną kwaterę dla obrońców polskości. Potem ówczesne władze Lwowa zadecydowały, aby na tym cmentarzu chować wszystkich żołnierzy, którzy polegli w walkach o Kresy Wschodnie zarówno z Ukraińcami, jak i z Rosjanami. Do 31 lipca 1944 r. pochowano tu 2874 żołnierzy, 23% z nich stanowili chłopcy, którzy nie ukończyli 17 roku życia, stąd słynne Orlęta Lwowskie.

Następnie udaliśmy się do Konsulatu Polskiego, aby zagłosować w wyborach do Sejmu i Senatu. Niestety bardzo dużo ludzi czekało, by oddać głos i kolejka była długa. Zajęło nam to około 2 godzin. Stamtąd udaliśmy się pod kopiec Unii Lubelskiej, który został usypany na wzgórzu górującym nad Lwowem. Kiedyś był tam zamek obronny nazywany Zamkiem Wysokim. Największa rolę odegrał on w XVII wieku , kiedy to bronił z powodzeniem Lwowa przed najazdami tureckimi, tatarskimi i mołdawskimi. Później zamek ten stracił swoje obronne znaczenie i popadł w ruinę. Po rozbiorach Polski i zajęciu miasta przez Austriaków, nowe władze zezwoliły na rozbiór umocnień zamkowych na budulec.  W 1869 r. tj. 300 lat po zawarciu Unii Lubelskiej, rada miejska Lwowa postanowiła uczcić tę rocznicę usypaniem kopca na wzgórzu zamkowym. Kto z nas miał siłę, to mógł wyjść na kopiec i podziwiać stamtąd panoramę Lwowa i okolic. Ostatnim punktem tego dnia był czas wolny w centrum Lwowa. Niektórzy poszli coś zjeść, inni coś kupić , a jeszcze inni spacerowali po Starówce.

Poniedziałek 14 października 2019 był ostatnim dniem naszego zwiedzania Lwowa. Jedynym naszym punktem programu była Lwowska Kuria Metropolitalna. W holu każdego z nas przywitał arcybiskup Mieczysław Mokrzycki, po czym zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie. Następnie arcybiskup zabrał nas do kaplicy, gdzie opowiedział nam trochę o archidiecezji lwowskiej, historii tego miejsca oraz o posłudze duszpasterskiej na Ukrainie. W kurii znajduje się również muzeum św. Jana Pawła II. Eksponatami w gablotach są historyczne szaty i naczynia liturgiczne. Jest tam również mały sklepik, gdzie mogliśmy nabyć różne przedmioty jak książki, przewodniki, różańce oraz pamiątki. Bardzo miłym zaskoczeniem dla każdego było to, ze książki napisane przez arcybiskupa, które kupowaliśmy, zawierały własnoręcznie napisane błogosławieństwo biskupie. W korytarzach kurii była także wystawa pokazująca, jak ten budynek był zniszczony, zanim został zwrócony Kurii Lwowskiej dzięki interwencji Jana Pawła II. Po pożegnaniu wróciliśmy do autokaru i udaliśmy się w drogę powrotną do Zatora. Szczęśliwie 14 października Ukraina obchodzi swoje święto, więc na granicy nie było kolejek. Do domu dojechaliśmy we wczesnych godzinach wieczornych. Niektórzy z nas byli we Lwowie po raz pierwszy w swoim życiu, niektórzy już tam kiedyś byli, ale chyba każdy będzie chciał tam wrócić. Lwów ma bowiem wielki urok i dużo więcej zabytków do zwiedzenia, niż te, które byliśmy w stanie zobaczyć w ciągu tych 3 dni. To niezapomniany czas, pełen wrażeń, który jeszcze długo będziemy wspominać i który na zawsze pozostanie w naszych sercach.

Paweł Siepak