Słowo, czyn i modlitwa. Rachunek sumienia z miłosierdzia.

Strona główna » Słowo, czyn i modlitwa. Rachunek sumienia z miłosierdzia. < Wróć
24 04.2020

Słowo, czyn i modlitwa. Rachunek sumienia z miłosierdzia.

Słowo, czyn i modlitwa

Córko Moja, jeżeli przez ciebie żądam od ludzi czci dla Mojego miłosierdzia, to ty powinnaś się pierwsza odznaczać tą ufnością w miłosierdzie Moje. Żądam od ciebie uczynków miłosierdzia, które mają wypływać z miłości ku Mnie. Miłosierdzie masz okazywać zawsze i wszędzie bliźnim, nie możesz się od tego usunąć ani wymówić, ani uniewinnić. Podaję ci trzy sposoby czynienia miłosierdzia bliźnim: pierwszy – czyn, drugi – słowo, trzeci – modlitwa; w tych trzech stopniach zawiera się pełnia miłosierdzia i jest niezbitym dowodem miłości ku Mnie. W ten sposób dusza wysławia i oddaje cześć miłosierdziu Mojemu. Tak, pierwsza niedziela po Wielkanocy jest świętem Miłosierdzia, ale musi być i czyn; i żądam czci dla Mojego miłosierdzia przez obchodzenie uroczyście tego święta i przez cześć tego obrazu, który jest namalowany. Przez obraz ten udzielę wiele łask duszom, on ma przypominać żądania Mojego miłosierdzia, bo nawet wiara najsilniejsza, nic nie pomoże bez uczynków. O Jezu mój, Ty sam mnie wspomagaj we wszystkim, bo widzisz, jak maleńką jestem, to jedynie liczę na dobroć Twoją, Boże (Dz 742).

 

Katechizm Kościoła Katolickiego wyraźnie zaznacza, w jaki sposób być miłosiernym w codzienności. Wymienia 7 uczynków miłosierdzia względem ciała oraz 7 uczynków miłosierdzia względem duszy. Zastanówmy się, czy je realizujemy, czy mamy szeroko otwarte oczy na bliźnich? A może nie mamy wystarczającej ilości czasu, wstydzimy się, brakuje nam odwagi?

Przed nami rachunek sumienia z miłosierdzia. Zróbmy go szczerze, by wiedzieć, nad czym możemy jeszcze popracować, co zmienić, gdzie się nawrócić.

 

Uczynki miłosierdzia względem ciała:

Głodnych nakarmić. Spragnionych napoić.

Ile razy bezdomny poprosił mnie o „złotówkę” na jedzenie, a ja przeszedłem obojętnie? Nie chodzi wcale o to, żeby mu dać pieniądze, bo on może je wykorzystać w niewłaściwy sposób. Ale zaprosić go do sklepu, okazać zainteresowanie, podjąć próbę poznania jego sytuacji życiowej – to już można zrobić. Czy ja mam czas, by z takimi ludźmi rozmawiać? Czy zjadłbym z nimi obiad, albo inny posiłek?

 

Nagich przyodziać.

Co robię z ubraniami, z których wyrosłem (ja, moje dzieci)? Wyrzucam je, czy szukam możliwości, by podarować je tym, którzy ich potrzebują? Bo od 2 lat chodzą w tym samym brudnym, potarganym swetrze. Tak, są tacy ludzie. A wystarczy poszukać, dowiedzieć się, jak wiele zbiórek charytatywnych jest organizowanych. Tak łatwo mogę zrobić coś dobrego.

 

Podróżnych w dom przyjąć.

Czy kiedy kogoś goszczę pod swoim dachem, to staram się to zrobić najlepiej, jak potrafię? Przygotować wszystko na najwyższym poziomie, tak by gość mile wspominał mój dom? Czy kiedy sam jestem gościem, potrafię podziękować gospodarzowi za jego życzliwość, docenić jego zaangażowanie i troskę?

 

Więźniów pocieszać.

Wielu może nie mieć (oby) takiego doświadczenie, że bliski lub przyjaciel przebywa w więzieniu. Ale przecież często młodzi ludzie stają się „więźniami” swojego pokoju, komputera, telefonu. Czy staram się ich od tego oderwać? Pokazać im inny, prawdziwy świat? Często sami jesteśmy „więźniami” pracy i obowiązków, wręcz przynosimy je do domu. Czy umiemy przyjąć słowo pocieszenia od męża, żony, teściowej, czy też gburowato się do nich zwracamy, zniechęcając ich skutecznie do bycia wtedy blisko nas?

 

Chorych nawiedzać.

Czy kiedy ktoś z rodziny jest chory, to jestem przy jego łóżku? Z herbatą, śniadaniem, uśmiechem, lekarstwami. Czy ich niedomaganie wcale mnie nie obchodzi?

Czy interesują mnie chorzy w szpitalach? Czy myślę o nich w czasie swojej modlitwy? A może stwierdzam: „Mnie to nie dotyczy, ja nigdy tam nie trafię, to ich sprawa”? Tak bardzo możemy im pomóc: przekazać darowiznę materialną na konto wybranego szpitala, odmówić różaniec w intencji cierpiących, zadzwonić do nich, odwiedzić…

 

Umarłych pogrzebać.

Czy uczestniczę w pogrzebie z tradycji, czy też dlatego, że prawdziwie wierzę w życie wieczne i ciała zmartwychwstanie? Czy w czasie ostatniego pożegnania na Mszy świętej chcę być w łasce uświęcającej, by przyjąć Komunię świętą i ofiarować ją za zmarłego? A może w ogóle nie przywiązuję do tego wagi…

 

Uczynki miłosierdzia względem duszy:

Grzeszących upominać.

Czy kiedy ktoś nie postępuje zgodnie z przykazaniami Bożymi lub kościelnymi, to staram się grzecznie zwrócić mu uwagę? Oczywiście samemu będąc w danej sprawie w porządku, by nie starać się usuwać drzazgi z oka brata, podczas gdy belka tkwi w moim. Czy umiem upominać z miłością i szacunkiem daną osobę? Czy raczej wydzieram się na nią powodując, że ona jeszcze bardziej się blokuje i nastawia na czynienie zła…

 

Nieumiejętnych pouczać.

Czy kiedy zostanę poproszony o udzielenie rady, wskazówki, to staram się pomóc w znalezieniu rozwiązania? Czy też zasłaniam się brakiem czasu i nawet nie próbuję poszukać razem z proszącym drogi wyjścia, światełka w tunelu?

 

Wątpiącym dobrze radzić.

Co robię, gdy ktoś mi mówi: „Nie wierzę w siebie, w swoje siły i możliwości”? Czy próbuję podnieść go na duchu, czy też dołuję jeszcze bardziej? Czy staram się umocnić tych, którzy wątpią w istnienie i moc samego Boga? Jak to robię?

 

Strapionych pocieszać.

Kiedy ktoś płacze – co wtedy robię? Udaję, że tego nie widzę, czy też delikatnie próbuję poznać powód płaczu? Nie wścibsko się wypytując, ale siadając, łapiąc za rękę, towarzysząc. Czy ocierałem już łzy spływające po policzkach bliźniego? Czy stanął na mojej drodze jakiś pocieszyciel? Jak wtedy zareagowałem: przyjąłem tę osobę, czy wykrzyczałem, żeby odeszła?

 

Krzywdy cierpliwie znosić. Urazy chętnie darować.

Jak się odpłacam, gdy ktoś w jakikolwiek sposób mnie zrani np. złym słowem, fałszywym sądem, plotką? Czy odpowiadam mu tym samym w myśl zasady: „Oko za oko i ząb za ząb”, czy też przebaczam w myśl słów Jezusa: „Nie stawiajcie oporu złemu” i zgodnie z Jego przykazaniem miłości (nawet wobec nieprzyjaciół)?

 

Modlić się za żywych i umarłych.

Czy modlę się za moją rodzinę? Za dziecko, które ma przyjąć chrzest, I Komunię świętą, bierzmowanie? Czy polecam Bogu rodziców, współmałżonka, nauczyciela, pracodawcę? Czy wypraszam zbawienie dla zmarłych częściej, niż tylko 1 i 2 listopada?