Światło dla ślepych

Strona główna » Światło dla ślepych < Wróć
21 03.2020

Światło dla ślepych

 

Homilia na IV Niedzielę Wielkiego Postu – 22 marca 

Czytania: https://brewiarz.pl/iii_20/2203/index.php3

 

„Człowiek widzi to, co dostępne dla oczu, a Pan widzi serce”.

Te słowa dobrze zrozumiałyby dzieci niewidome, do których chodziliśmy na III i IV roku Seminarium Duchownego. Przygotowywaliśmy dla nich katechezy, rozmawialiśmy o ich problemach. Jedna dziewczynka, może z 7 klasy, opowiedziała nam, że brak wzroku pomaga jej w modlitwie. Nie żaliła się, nie narzekała. Dała nam niesamowitą i niezapomnianą lekcję.

Tym wyznaniem uświadomiła nam, że można normalnie widzieć, korzystać z oczu, ale nie dostrzec Boga. Można regularnie chodzić na Mszę świętą do kościoła i… nie zauważyć Tego, dla którego się przyszło. Można się codziennie modlić i… widzieć tylko siebie. Można biegać od zajęcia do zajęcia i… nie spotkać Pana, który nas wspiera.

Wielu ludzi na świecie zaczęło żyć tak, jakby Boga nie było. Zamknęli na Niego swoje oczy. Wielu naszych bliskich nie chce mieć z Bogiem nic wspólnego. Jawnie, publicznie bluźnią przeciw Niemu i Jego przykazaniom. Krzyczą Mu w twarz, jak tłum na dziedzińcu przed pałacem Piłata: „Jesteś słaby! Nadajesz się tylko na krzyż!”

Staliśmy się mistrzami w przekorze, robieniu na odwrót. Skoro On mówi: „Nie zabijaj!”, to my ze zdwojoną siłą promujemy np. aborcję. Wiecie, co jest w tym najgorsze? Że dzisiaj już na 100 procent naukowo jest potwierdzone, że w łonie matki jest człowiek, a nie zlepek komórek. I wcale nam to nie przeszkadza! Do człowieka nie pasują nam już określenia „dar” i „błogosławieństwo”. Wolimy nazwać go „problemem” i „przekleństwem”, dziełem chwilowej słabości, wpadki. Dziełem, które można zniszczyć, bo „się nie udało”. Jakże blisko takiemu myśleniu do tego, co promowali naziści i komuniści: „Nie mają prawa do życia ci, których cechy nie zgadzają się z naszymi kryteriami. Można ich wytępić jak robaki”.

Jakieś 2 miesiące temu byłem na filmie „Nieplanowane”, opowiadającym historię Abby Johnson – nawróconej dyrektorki kliniki aborcyjnej, która sama pozbawiła życia dwójkę swoich dzieci. Kiedy na ekranie była scena pokazująca, jak wygląda aborcja, jeden z widzów dosłownie… zwymiotował. I nikt się nie ośmielił z tego faktu zaśmiać! Na sali była absolutna, przejmująca cisza!

Popatrzcie i pomyślcie: do czego my się posunęliśmy jako ludzkość?

Tylko na przykładzie tego jednego przykazania można by dalej wymieniać kolejne straszne grzechy: zabójstwa z nienawiści, zamachy terrorystyczne, wojny, tortury, znęcanie się. To powoduje nieszczęście milionów ludzi, którzy niewinnie oddają swoje życie w domach, w szkołach, w czasie codziennych zajęć. Są wysiedlani bez podawania powodu. Nie są stronę konfliktu, a tak strasznie cierpią. Co dopiero wspomnieć chrześcijan prześladowanych. Słyszeliście o nich w telewizji? Bo ja nie! Kiedy spłonęła część katedry Notre Dame w Paryżu, szumiały o tym media przez miesiąc! Kiedy ginie żywa cząstka Kościoła świętego, nikogo to nie obchodzi! Codziennie umierają tysiące wyznawców Chrystusa, którym obcina się ręce i nogi, podrzyna gardła. Oni według dziennikarzy nie zasługują na choćby krótką audycję, na pomoc.

Straciliśmy wyczucie. Priorytety nas nie obchodzą.

Idźmy dalej: skoro Jezus mówi: „Nie cudzołóż”, to człowiek wymyśla coraz to nowe sposoby niewierności i nieczystości. Coraz więcej nieformalnych związków. Mieszkanie przed ślubem. Antykoncepcja. Zdrady. Podążanie za pożądliwością. Filmy pornograficzne. Ponoć w okresie kwarantanny wzrosła ich oglądalność z 3 tysięcy do 3 milionów tylko na 1 stronie internetowej. Dziennie! Skoro ktoś jest przepełniony takimi treściami i obrazami, nie dziw, że nie potrafi zachwycić się żoną, która rano czeka z gorącą kawą i krząta się po kuchni myśląc, co ugotować na obiad. Zawsze wewnętrznie buntowałem się przeciw temu, co dzieje się choćby wokół Rynku w Krakowie. Nie da się przez niego przejść, by nie otrzymać zaproszenia do domu publicznego. Autentycznie! Wszystko się robi, byle zareklamować grzeszną, niegodziwą przyjemność, wyzyskującą innych.

To tylko kilka przypadków ślepoty współczesnego świata. Niewielki procent. O każdym z nich można by powiedzieć oddzielne słowo, albo nawet napisać książkę.

Sceny rodem z filmów katastroficznych rozgrywają się na naszych oczach. Czy da się tu jeszcze znaleźć dobrą nowinę? Czy w tym wszystkim jest obecny Bóg? Czy może nas z tej ślepoty uleczyć? MOŻE! Dzisiaj Niedziela Radości, Pocieszenia, Wytchnienia. Patrz więc na Boga, który może wszystko! Przypatrz się, w jaki sposób On leczy, jak przywraca szczęście: „Splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego, i rzekł do niego: «Idź, obmyj się w sadzawce Siloam» – co się tłumaczy: Posłany. On więc odszedł, obmył się i wrócił, widząc” (J 9,6-7).

Dziwny sposób. Odrażający wręcz. Gdyby jakiś lekarz tak zrobił, prawdopodobnie od razu straciłby wszystkich pacjentów. Ale właśnie o to chodzi: skończ dyktować Jezusowi, jak ma się zachować i co robić! Wyobrażasz sobie, żeby pacjent, który przychodzi do lekarza po radę, dyktował specjaliście, co ma robić i jakie leki mu przepisać? Bez sensu byłaby taka wizyta. Dlatego skończ z uważaniem siebie za jedynego mędrca, którego należy słuchać. Pozwól Jemu działać! On jest w 100 procentach skuteczny, jak się ma wiarę, nawet tak małą, jak ziarnko gorczycy.

Prześledźmy dokładniej, jak nasz Pan skutecznie uzdrawia ślepca:

(1) „Splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy”. Żydzi uważali ślinę za skuteczne lekarstwo na chore oczy. Jezus więc po części posługuje się znakiem, który jest im bliski. Od siebie dodaje jednak zmieszanie tej śliny z prochem. Po co? To jest nawiązanie do ulepienia człowieka z gliny, opisu stworzenia znanego z Księgi Rodzaju. Skoro dla Boga nie było problemem powołanie nas do życia, to nie będzie również dla Niego niemożliwe uzupełnienie braków, spowodowanych chorobą, czy urazem. A nade wszystko uleczenie zanieczyszczonego serca.

W czasie, gdy koronawirus zbiera obfite żniwo, jesteśmy powołani, by wrócić do początku, do raju. Tam nie było zabójstw. Nie było nieczystości. Nie było podcinania skrzydeł, ani żadnego zła. Do kiedy? Do chwili pierwszego nieposłuszeństwa Adama i Ewy. Dopóki żyli zgodnie ze Słowem Boga, wszystko było w porządku.

Zadanie dla nas na teraz, na już – codziennie poświęć czas na lekturę Pisma Świętego, w którym to Słowo jest zapisane, utrwalone. I bądź wierny temu Słowu. Nawet, gdy czytasz i uważasz, że Bóg za dużo wymaga: odrzuć takie myślenie! Wymaga dokładnie tyle, ile potrzeba, byś nie zmarnował swojego życia.

(2) „Rzekł do niego: «Idź, obmyj się w sadzawce Siloam» – co się tłumaczy: Posłany”. Obmycie kojarzy się naturalnie z chrztem świętym, ale również z sakramentem pokuty i pojednania, przez który Pan odpuszcza nam grzechy. Jako księża zawsze podkreślamy usilnie: trwaj w łasce uświęcającej nieprzerwanie, bo to znak twojej gotowości na śmierć! Wirus może zniszczyć twoje ciało, osłabić organizm, ale do duszy nie będzie miał żadnego dostępu. Bo dusza jest własnością samego Boga.

Ale, będąc w łasce, trzeba nad sobą czuwać, by jej nie stracić przy pierwszej lepszej pokusie. Temu służy podejmowanie różnych dzieł pokutnych, które utrzymują nas na właściwej drodze. Będziemy się im przyglądać w rozważaniach w tym tygodniu. Post, wyrzeczenie, jałmużna, cierpienie, choroba, pielgrzymka, przebaczenie. Te wszystkie praktyki nie są łatwe do spełnienia, ale wspomagają nas w pracy nad sobą. Służą wyrabianiu cnoty, czyli ciągłego trwania w dobrym. Nie pozwalają spocząć na laurach!

Panie, ulecz nas i ludzkość ze ślepoty, w której jesteśmy pogrążeni! Spraw, by Twoje Słowo oraz nasze trwanie w łasce uświęcającej i podejmowanie pokuty, zbliżało nas coraz bardziej do Ciebie!