Pielęgniarstwo to zawód, który zdecydowanie można określić jako powołanie. Nie jest to tylko praca, którą trzeba wykonać przez 12 godzin dziennie. Aby dawała ona zadowolenie, trzeba czuć „to coś”, co sprawia, że człowiek mimo zmęczenia jest spełniony. Z tego powodu jest to misja wyjątkowa i z pewnością nie dla każdego.
Decyzja o tym, że chcę zostać pielęgniarką, jest jednym z najlepszych wyborów w moim życiu. I nie, nie ze względu na finanse, ale na możliwość bycia przy pacjentach, opiekowania się nimi, pomagania im w trudnych chwilach życia. Ciągle mam możliwość, by wykonywać wiele czynności medycznych, które poprawiają stan chorych. Mogę przeprowadzać człowieka przez trudne doświadczenie cierpienia. Wielokrotne rozmowy z pacjentami, czy po prostu wysłuchanie ich, to konkretna pomoc. Moja praca daje mi ogromną satysfakcję i zadowolenie. Zawsze mam poczucie, że niezależnie od efektów, zrobiłam wszystko, co możliwe, aby druga osoba poczuła się ważna i zauważona.
Myślę, że to praca dla ludzi z dużą empatią oraz wielkim sercem. Wymaga ona poświęcenia i ofiary. Duża ilość dyżurów bardzo obciąża organizm. Uważam, że czas trwającej pandemii koronawirusa jest wyzwaniem dla każdej pielęgniarki, więc także dla mnie.
Praca w kombinezonach, które niejednokrotnie pozostawiają ślad na ciele oraz konieczność szybkiej organizacji oddziałów, aby przyjąć jak najwięcej pacjentów wymagających hospitalizacji sprawia, że system ochrony zdrowia jest bardzo obciążony. Z tego powodu musimy ograniczyć spotkania rodzinne, abyśmy nie zaraziły naszych bliskich. Większość swojego czasu spędzamy w szpitalu na dyżurach (i w dzień, i w nocy), więc często mijamy się z domownikami, mówiąc do nich w przelocie jedynie szybkie „cześć”. Każdego dnia modlę się za siebie i swoich najbliższych, aby nie zachorować.
Często słyszę, bądź czytam w internecie negatywne komentarze na temat służby zdrowia: że pielęgniarki pobierają więcej pieniędzy, że przecież żadnej epidemii nie ma, a w szpitalach leżą manekiny itd. A ja dzień w dzień, po raz kolejny i kolejny, ubieram się w kombinezon ograniczający możliwość poruszania się podczas wykonywania wszystkich czynności. Przychodzę na oddział zakaźny i dzielnie walczę na pierwszej linii fontu, aby przynieść ulgę chorym.
Mimo tych wszystkich przykrości, z którymi ja i moje koleżanki musimy się mierzyć, cieszę się, że już od 2 lat jestem pielęgniarką. Jestem z tego dumna! Mam nadzieję, że kiedy pandemia się uspokoi, społeczeństwo nie zapomni, jak ważnym ogniwem w ochronie zdrowia jesteśmy.
Kamila